NOTA z trasy:
Zaspani, po kolejnej krotkiej nocy (czuwaniu na peronie na srodkowonocne polaczenie), wychodzimy z plackarty i zlapani za kolnierz pedem leicy do podstaionego Lazika. Na Border, na border - da da. ledno wskoczytlem, a my juz na szutrze ostra jazda by zajac jaknjlepsze miejsce w kolejce na granice. Nie wiem czy to rodzaj atrakcji dla miejscowych, czy taki sposob bycia. Takiej przepychanki, wywijania kierownica, przecikania sie.. nie widzialem. A najlepsze ze w wiekszosci tyo kobiety za kierownicami. Ponad 3 h "zabawy" o poranku. I szok... CHINY