Jazda jazda Szczecin... aż się chce zacytować pewnego dj-eja.
Najbliższe 4 dni w 52 osoby na 2 toalety i 2 prowadnice i ponad 5000 km do pokonania. Cylej wzdycha, że fajnie. Na jego gładko ogolonej twarzy pojawia się łza wzruszenia. Klepiemy się po plecach i wskakujemy w dresy. Pewnie za Jarosławiem pójdzie pierwsza nasza ognista na zagajenie ze współtowarzyszami boksu. No i kabanosy.
Od teraz będziemy żyć na 2 zegary - oficjalny moskiewski (i według niego prowadzony jest dziennik podróży do Irkucka) i lokalny, wyznaczany przez wschody i zachody. W Irkucku dodamy aż 5 godzin by dogonić brzask.
P.S. Miejsca dość dobre, środek składu, półka wysoka i niska w boksie, niedaleko restaran ze śledziem, blinami i ikrą...